top of page

Strona o mnie i mojej pasji,czyli Zippo.

 Mając lat 50 na karku zacząłem gromadzić najpierw wiedzę a potem zbierać, czyli ładniej mówiąc kolekcjonować zapalniczki z Bradford, tam, bowiem jest ich kolebka rodzinny dom. Nie będę się tu rozpisywał o zaletach oraz walorach Zippo, bo to drogi gościu przeczytasz i zobaczysz przeglądając Internet za pośrednictwem tejże stronki.Tak naprawdę to chciałbym Wam i innym potencjalnym hobbystą uświadomić jedno, nie jest to tani „interes „a do tego chorobliwy(w lecie 2007 roku na aukcji najdrożej sprzedana Zippo uzyskała cenę 37. tysięcy dolarów. Tyle zapłacono za nie posiadający zdobień egzemplarz, w nieskazitelnym stanie z 1933 roku). Samo gromadzenie zapalniczek to tylko namiastka tego, z czym się spotykamy zarażeni tym Zippo cudeńkiem, wkraczamy w świat przyjaźni i życzliwości, poprzez fora internetowe poznajemy wielu ludzi i nawiązujemy kontakty a nie

rzadko przyjażnie.Tak, ta mała rzecz, ten banalnie prosty przedmiot jak wspomniałem posiadający „duszę „daje nam poczucie bytności w świecie historii i teraźniejszości, jest jak stary dąb, co nie jedno widział i nie jedno przeżył.Osobiście żałuje, że dopiero teraz, mając już niemało lat wpadła mi w ręce ta zapalniczka, gdybym poznał ją wcześniej, kto wie jak by ułożyło się moje życie. Dzięki niej mam przyjaciół, mam cel i zainteresowanie a wszystko to dzięki poznanym takich samych zapaleńców na forum(www.zippo.net.pl),zyskasz wiedzę i przyjaciół.To jest najważniejsze!

Strona poświęcona mojej skromnej osobie.

- Wujku, wujku, pobiegamy? – od progu niósł się radosny i niezwykle donośny głos jego chrześnicy.

- Cześć Szkrabie! Dzisiaj chyba nie dam rady, noga mnie boli.

- Ta, której nie masz? Jak może Cię boleć, skoro jej nie masz, a masz tylko jedną? - dziewczynka wymaszynowała jednym tchem.

- Julka, daj spokój wujkowi, widzisz że jest zmęczony.

- Sama jesteś zmęczona – pomyślał, po czym przykleił do twarzy uśmiech pod tytułem „kochani goście” i ociężale ruszył w stronę szmeru ściąganych butów.

Wychylił się ciekawsko zza framugi i ujrzał coniedzielny obrazek – brat z bratową stali w korytarzu, zdejmowali czapki, szaliki, rękawiczki, płaszcze i buty… Ich buty śmierdziały – podobnie jak oni. Nie śmierdziała tylko Julka – kochał ją nad życie i rozpieszczał na wszelkie sposoby świata. Jego świat nie był duży – dwa pokoje, ciasna kuchnia i klaustrofobiczna łazienka – lecz dla dziecka był wyspą skarbów, tajemnym ogrodem i sezamem pełnym łakoci.
- Cóż za niespodzianka! Co tu robicie w niedzielę? Ponoć bogowie mają wtedy dzień wolny… No nic, skoro już tu przyczłapaliście, to zapraszam – wymamrotał pod wąsem.
- Wredny jak zawsze. Cześć braciszku, jak leci?
- Powoli – odparł zerkając na swą nogę za sztucznym uśmiechem.
- Przynieśliśmy obiad z bonusem – Julka, przywitaj się.
Mały, rudy i piegowaty pierwiastek szczęścia rzucił się w ramiona mężczyzny, cmoknął go w czoło, po czym zaczął skubać jego wąsy.- Wujku, boli?


- Nie, płakać nie będę – powiedział ze szczypiącymi łzami w oczach – przynajmniej zaoszczędzę na maszynce do golenia.
- A po co Ci maszynka do golenia, skoro go nie masz? Dziś uczyłam się o tym w szkole i najfajniejsze było to, że wypadł mi ząb!
- No to dobrana z nas para – parsknął śmiechem. Ty nie masz zęba, ja nie mam już nic do golenia. Skubana, wyszarpałaś mi połowę wąsów.
- A wiesz, że zamiast starego zęba urośnie mi nowy? Może Tobie też urośnie nowa noga?
.....

 

Spotkanie po latach.

Jako dzieci nie znaliśmy się, potem natomiast już, jako nastolatkowie nasze drogi się skrzyżowały.

Można powiedzieć, że się kolegowaliśmy, potem w dorosłym życiu nasze drogi na jakiś czas się rozeszły. Marzenka wyjechała do Kanady gdzie obecnie zamieszkuje. Od paru lat korespondujemy

I teraz śmiało można powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi. Fotografię odkryliśmy przypadkowo,

Jednak niezbicie wynika, że ja w tym samym miejscu byłem o kilka lat później niż Marzenka!

  • Facebook Classic
  • c-youtube

Klikając w fotkę poniżej,zobaczysz oryginalnej wielkości zdjęcie.

Warto zobaczyć

bottom of page